Adwentowe drzwi

Adwentowe drzwi

 

Trudno jest sobie wyobrazić dom bez drzwi. To bardzo ważny element każdego domu. Drzwi zabezpieczają nas przed złym człowiekiem, dlatego zamykamy je na klucz. Chronią również przed chłodem i zimnem, a nawet upałem.

Ale w kontekście świętego miejsca drzwi zyskują o wiele głębsze znaczenie. Bo te drzwi odnajdujemy również w szczególnym domu, jakim jest świątynia. Po co drzwi w świątyni? Może pomyślimy sobie, że po to, aby ludzie mieli którędy wchodzić i wychodzić. Z pewnością. I te względy praktyczne, jak również bezpieczeństwa, są ważne. Ale to nie wszystko. Bo drzwi w świątyni przemawiają – i to jest główny ich cel.

O czym one nam mówią? Tak pisze Romano Guardini: „Po zewnętrznej stronie jest świat szeroki, piękny, pełen silnie tętniącego życia i pracy; ale nie brak w nim też rzeczy brzydkich i niskich. Świat ten ma w sobie coś z targowiska: każdy w nim biega tu i tam…”.

Przez drzwi „wkraczamy w przybytek odgraniczony od gwaru i targowiska, cichy i spokojny: w sanktuarium, siedzibę świętości”. Drzwi świątyni przemawiają, Bo to one mówią: „Pozostaw zewnątrz wszystko, co nie należy do wnętrza, wszystkie światowe myśli, pragnienia, troski, ciekawość i próżność. Wszystko, co nie poświęcone, pozostaw za progiem. Oczyść się, bo wstępujesz w miejsce święte”.

Przez drzwi trzeba wchodzić powoli. I otwierając je, jednocześnie otwierać serce, by posłyszało, co one mówią. Może nawet trzeba się zatrzymać, by serce się lepiej oczyściło, wyciszyło, skupiło na tym, co za chwilę będzie ważne, a za kilka minut najważniejsze…

I oto przeżywamy czas Adwentu. Można powiedzieć, że Adwent to drzwi roku liturgicznego; to drzwi, przez które wchodzimy w tajemnicę świąt Bożego Narodzenia; a potem jeszcze w kolejne tajemnice naszej wiary.

Te drzwi też przemawiają. Co nam mówią zatem adwentowe drzwi?

Przechodząc przez te drzwi słyszymy wołanie proroka Jana Chrzciciela: Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla niego. Św. Paweł zaś pisze, że Adwent jest to czas, w którym Bóg nas uświęca, aby nienaruszony duch nasz, dusza i ciało bez zarzutu zachowały się na przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa. Aby tak się stało, Paweł nas zachęca: nieustannie się módlcie, w każdym położeniu dziękujcie. Bo to właśnie dziękczynienie otwiera drzwi naszego serca dla Boga.

Przechodząc przez adwentowe drzwi trzeba nam porzucić wszystko to, co światowe, co nie poświęcone, by móc czystym sercem popatrzeć na betlejemski żłóbek; by spokojnie oczekiwać nadejścia Pana. Stąd św. Paweł widzi potrzebę unikania wszystkiego, co ma choćby pozór zła.

Przez adwentowe drzwi trzeba przechodzić powoli, by serce mogło się dobrze oczyścić. Dlatego św. Paweł wzywa nas do większej modlitwy, abyśmy byli bez zarzutu, bez plamy i skazy, w dniu przyjścia Pana naszego Jezusa Chrystusa.

Jeśli więc usłyszymy wołanie proroka Jana Chrzciciela i będziemy porzucać światowe targowisko, kiedy nasze kręte drogi staną się prostymi, wyboiste gładkimi; kiedy będziemy trwać na modlitwie – to przechodząc przez adwentowe drzwi ujrzymy zbawienie Boże.

Pamiętajmy, że ważny jest każdy dzień naszego życia, każda chwila. O tym przypomina nam Adwent, który jest również oczekiwaniem na nadejście Pana na końcu czasów.

Pewnego zimowego wieczoru sikorka spytała turkawkę: ile waży płatek śniegu? Nic – padła odpowiedź. To muszę ci opowiedzieć coś niesamowitego – ciągnęła sikorka – siedziałam właśnie na świerku, na grubym konarze przy pniu, gdy zaczął padać śnieg: wolno i bezgłośnie. Ponieważ nie miałam nic do roboty liczyłam z nudów płatki spadające na igły mojej gałązki – było ich dokładnie 1 611 945 i właśnie, gdy dołączył kolejny 1 611 946 płatek – ten, co niby nic nie waży – usłyszałam trzask: to odłamała się gałąź, na której siedziałam. Czy to nie dziwne?

Wydaje się, że chwila nic nie waży… dzień mija niepostrzeżenie, ale przecież od jednej chwili może zależeć nasza wieczność.

W tym kontekście ostatni obraz. Mamy świątynię i jej drzwi zwane często bramą i mamy adwentowe drzwi.

Ale oto i w nas samych są drzwi; te drzwi prowadzą do serca. To właśnie świadome przekraczanie progu świątyni i odkrywanie wartości adwentowych drzwi – to pomoc w otwarciu drzwi naszego serca. Ale z drugiej strony i my sami musimy czynić wysiłek, by otwierać drzwi swojego serca, i dlatego parafrazując wspomnianego już Romano Guardiniego można tak powiedzieć: Cóż nam pomoże dom z kamienia i drzewa, jeśli sami mało się staramy, aby być żywym domem Boga? Na cóż zdadzą się pięknie ozdobione drzwi, jeśli w nas samych nie otwierają się drzwi, by mógł wejść Pan wraz ze wszystkimi świętymi.

Niech głęboka wymowa świątynnych i adwentowych drzwi towarzyszy nam w tych dniach, które są przed nami, niech pobudza nasze serca do prostowanie ścieżek życia, póki jeszcze otrzymujemy dar kolejnych chwil życia, kolejnych dni…