Czas...
Nie masz wpływu na długość swojego życia,
ale masz wpływ na jego szerokość i głębokość.
Nie masz wpływu na rysy swojej twarzy,
ale masz wpływ na jej wyraz.
Nie masz wpływu na szanse innych ludzi,
ale możesz chwytać swoje własne…
Zatem, po co się martwić o rzeczy,
na które nie masz wpływu?
Zajmij się tymi, które zależą od Ciebie.
„Nie mam czasu” - takie słowa słyszymy bardzo często z ust naszych znajomych, przyjaciół, rodziców. My sami także często tak mówimy innym, kiedy proszą nas o coś, lub coś proponują. Brak czasu, lub jego niedobór zdaje się być powszechnie panującą „chorobą”. Prawie każdy na nią cierpi, próbuje sobie z nią jakoś radzić. Zazwyczaj nieskutecznie…
„Nie mam czasu”… czy zawsze musi być to pusty frazes?
Każdy z nas dostaje każdego dnia 24 godziny. 24 razy po 60 minut, z którymi musimy coś zrobić. Od nas zależy jak ten czas wykorzystamy. Czy będziemy spać do 10.00? Czy spędzimy cztery godziny przed telewizorem, albo przed ekranem komputera? Ile czasu poświęcamy naprawdę wartościowym zajęciom? Ile czasu marnujemy bezpowrotnie, zajmując się tym, co tak nie przynosi nam żadnego pożytku? Minuty, godziny, dni, tygodnie… lata? Zmarnowany czas bezpowrotnie przepada, sami więc robimy sobie krzywdę, ograniczając się i zubożając swoje życie. Skutki takiego postępowania mogą być, w dłuższej perspektywie, bardzo poważne. Tyle osób narzeka dziś na poczucie bezsensu życia, na brak wyraźnego kierunku, na zagubienie. Winią innych ludzi, świat, Boga… ale nigdy nie winią siebie. A to właśnie w nich leży problem.
Ważne pytanie jakie warto sobie postawić brzmi: „Na co nie mam czasu?”. Na co mi go brakuje, z czym nie nadążam? Gdybym nagle dostał dodatkowe 24 godziny to co z nimi bym zrobił? Co jest na szczycie naszej listy celów, co jest najważniejsze? Czy praca jest dla nas ważniejsza niż rodzina? A może film czy serial w telewizji, który "musimy" obejrzeć jest na pierwszym miejscu? A czas na modlitwę, skupienie, różaniec, może Mszę św. w tygodniu? Niemożliwe? Dlaczego?...