Dlaczego...?
DLACZEGO...?
Jest wiele pytań, na które nie do końca udzielenie odpowiedzi jest proste. Listopad to czas szczególnej zadumy nad ludźmi, których już nie ma między nami; wydarzeniami, które należą do przeszłości; problemami, które udało się rozwiązać lub nadal sprawiają nam kłopot. Dlaczego żyjemy tak jakbyśmy nigdy nie mieli umrzeć? Tempo naszego życia jest coraz szybsze. Nie ma chyba w tej chwili takiej osoby, która powiedziałaby, że starcza jej czasu na wszystko. Zaniedbujemy więc swoich bliskich. Nie mamy czasu na spotkania z rodziną i przyjaciółmi. Nie mamy czasu dla siebie samych. A przecież musimy pamiętać o tym, że – jak powiedział Phil Bosmans – jeżeli dziś nie potrafimy być szczęśliwi, to nie spodziewajmy się, że jutro zdarzy się cud. Każdy kolejny dzień jest jedyny i niepowtarzalny, i wszyscy powinniśmy sobie uświadomić fakt, że od nas tylko zależy, jak go przeżyjemy.
Po ludzku sądząc, śmierć jest zawsze zaskoczeniem. Jednak – jak twierdził ks. Jan Twardowski – „człowiek zawsze umiera w porę, a śmierć wprowadza człowieka w inne, nowe życie: jest uwieńczeniem życia”. Jeszcze bardziej odpowiada mi jego pogląd dotyczący tego, że człowiek w chwili śmierci zabiera ze sobą pamięć ukochanych miejsc, roślin, zwierząt, krajobrazów i osób. Dlatego dzisiaj musimy znaleźć czas, żeby zgromadzić w swojej pamięci jak najwięcej tych obrazów, by kiedyś móc znowu być otoczonym tym wszystkim, co ukochało się tak mocno.
Dlaczego umieramy tak jakbyśmy nigdy nie żyli? Wielu naszych bliskich i znajomych możemy odwiedzać już tylko na cmentarzach. Pewnie także robimy to niezbyt często, bo znowu brakuje nam czasu. W listopadzie będzie inaczej. Pojawią się kwiaty, zapalimy znicze, a w wypominkach odczytane zostaną imiona i nazwiska tych, o których pamiętali ich najbliżsi. Dobrze, że jest taki czas, w którym potrafimy się chociaż na chwilę zmobilizować i oderwać od tego, co wydawałoby się konieczne, najważniejsze, bez czego nasze życie nie byłoby wartościowe i pełne. Po pewnym czasie wszystko wraca jednak do tzw. normy. Ilekroć jestem na cmentarzu, uświadamiam sobie, jak wiele jest pochowanych na nim osób, które kiedyś znałam. Wizyta na cmentarzu jest jednym z tych momentów, gdy zdajemy sobie sprawę, jak ulotna jest nasza pamięć, jak bezpowrotnie zacierają się we wspomnieniach wydarzenia i osoby sprzed kilku lat. Jestem przekonana, że ci, co odeszli, doskonale wiedzą, że do nich przychodzimy, odwiedzamy ich i szukamy z nimi kontaktu.
Warto pamiętać o tym, że wszystko, to co ważne w życiu, zostało nam dane za darmo. Myślę, że człowieczeństwo przejawia się także w tym, że pamiętamy o swoich bliskich, przyjaciołach i znajomych, którzy skończyli swoją ziemską wędrówkę. To forma podziękowania za ich obecność w naszym życiu.