Listopad
Listopad
Kolejny dzień szary, zimny i ponury,
ciężarem wilgoci przygnieciony z góry,
nagie w sadzie drzewa, zaorane pola,
uschnięte badyle polnego kąkola.
I cisza, nad którą miarowo deszcz płacze,
a w piersi się dziwny lęk jakiś kołacze,
nie ujrzysz owada, ni muchy ni pszczoły,
głosu nie usłyszysz piewcy ptasiej szkoły.
Jedynie po niebie z czarnymi skrzydłami,
płyną chmary kruków z siostrami wronami,
kracząc złowróżbnie grozę potęgują,
o nadejściu zimy strasznej prorokują.
To jedyny miesiąc, którego nie lubię,
zawsze w listopadzie spokój serca gubię…