Nieomylny

Nieomylny

Kościół jest podobny do stacji telewizyjnej, która przekazuje ludzkości program samego Boga. Chodzi w nim o wiadomości dotyczące szczęścia człowieka. Aby jednak nadawanie programu miało swój sens, ludzie muszą dysponować sprawnymi odbiornikami. Stąd też Kościół nie może się ograniczyć jedynie do przekazu samych wiadomości o Bogu i zbawieniu, lecz również musi ustawicznie zabiegać o możliwie dokładne ustawienie odbiorników. To część jego misji na Ziemi. Chodzi o doskonalenie wrażliwości sumienia.

Człowiek tylko wówczas może właściwie spojrzeć na swoje życie religijne i moralne, jeśli ma dobrze ustawione sumienie. Doskonalenie zaś wrażliwości sumienia dokonuje się przez obraz kontrolny, na którym są podane Boże przykazania ujęte w dekalog. Jeśli człowiek dobrze rozumie sens poszczególnych przykazań i sens ich całości, wówczas ideał życia, który nadaje telewizyjna stacja przekazująca Boże Objawienie, jest tak piękny, iż właściciel odbiornika nie potrafi nawet przez moment spoglądać na obraz zamazany, a gdyby się to stało, natychmiast sam ustawia ostrość obrazu. Jeśli jednak nie rozumie dekalogu, obraz Bożego ideału życia jawi się nie tylko bez kolorów, ale zupełnie zdeformowany, jak w krzywym zwierciadle.

Kościół jest zobowiązany do tego, by program był idealnie czysty, bez żadnych domieszek. Ma przekazywać Prawdę objawioną, zawartą w Piśmie Świętym i Tradycji. Nie może jej zniekształcać w swym studio. Nie może podawać ludzkich interpretacji, jeno samą czystą prawdę przekazaną przez Boga. W tym celu otrzymał specjalny dar – nieomylność. Za ten czysty przekaz odpowiedzialność ponoszą przede wszystkim biskupi, ale w pewnej mierze każdy, kto odbiera program. Jeśli pojawia się coś, co nie harmonizuje z Ewangelią, każdy wierny winien zgłaszać swoje zastrzeżenia, stawiać pytania, domagać się wyjaśnienia.

Trudniejsze zadanie Kościoła polega na ciągłym naprawianiu niszczonych przez nieuwagę, nieostrożność, a czasem całkiem świadomie odbiorników, którymi są sumienia poszczególnych wiernych. Samo dotarcie do jednostki jest trudne, przekonanie zaś człowieka o potrzebie właściwego ustawienia sumienia jest jeszcze trudniejsze. Nie da się tego robić na siłę. To musi być gest dobrowolny. Czasem trzeba czekać latami.

Jesteśmy dotknięci dziwną chorobą. Wiedząc, że nasze sumienia są uszkodzone i wymagają udoskonalenia, ociągamy się z ich naprawą. Większość ludzi podobna jest do małych dzieci, które wolą całą noc nie spać z powodu bólu zęba, byle nie iść do dentysty. Infantylna to postawa i nie da się jej usprawiedliwić.

Gdyby udało się na większą skalę ustawić sumienia według przykazań dekalogu, życie społeczne zmieniłoby zupełnie swój kształt.

Tak niewiele potrzeba, wystarczy udoskonalić wrażliwość sumienia. Trzeba to jednak uczynić na wielką skalę. Los bowiem ludzi wrażliwego sumienia w środowisku o zniekształconym sumieniu jest bardzo ciężki. Taki człowiek staje się dla innych bolesnym wyrzutem sumienia i napotyka na zorganizowaną akcję wymierzoną przeciw niemu. Jeśli nie uda się zniszczyć jego sumienia, to zniszczą jego samego.

Chrystus, mimo iż doskonale wiedział, jakie jest prawo tego świata, postanowił zająć się zniszczonymi sumieniami swoich słuchaczy. Potrafił zorganizować wspólnotę ludzi wrażliwego sumienia i przekonać ich, iż mimo groźnych ataków świata muszą wytrwać i udowodnić, że o wartości człowieka nie decyduje nic innego, tylko dobrze ustawione sumienie. Kościół kontynuuje dzieło swego Mistrza.

Ks. Edward Staniek